Głosy w dyskusji:
Paweł Dudek

Ob­ser­wu­jąc me­dial­ny szum wo­kół te­ma­tu fa­li uchodź­ców, ro­dzi się py­ta­nie: gdzie jest czło­wiek? Pa­trząc na dra­ma­tycz­ne, bu­dzą­ce skraj­ne emo­cje obra­zy bez­oso­bo­wej ma­sy lu­dzi na gra­ni­cach Eu­ro­py, prze­pla­ta­ją­ce się ze ści­ska­ją­cy­mi za ser­ce zdję­cia­mi dzie­ci, któ­rym nikt nie jest w sta­nie spoj­rzeć w oczy, na­le­ży za­dać so­bie py­ta­nie: kim je­ste­śmy?

Obo­jęt­ność nie znik­nie. Ale czy przy­pad­kiem jej nie po­ma­ga­my? Co­dzien­ne in­for­ma­cje o moż­li­wych za­gro­że­niach spo­łecz­nych dla Eu­ro­py ze stro­ny uchodź­ców wy­wo­łu­ją w nas sztucz­ne po­czu­cie stra­chu, któ­ry pa­ra­li­żu­je ludz­kie za­cho­wa­nia. Sie­dząc wy­god­nie z pi­lo­tem w rę­ku nie za­sta­na­wia­my się nad ludz­kim dra­ma­tem. Czy chcie­li­by­śmy zo­ba­czyć ta­kie sce­ny z udzia­łem sa­mych sie­bie?

Je­ste­śmy uwi­kła­ni w pro­pa­gan­dę agre­sji i nie­na­wi­ści, któ­ra za­cie­ra w nas ra­cjo­nal­ną oce­nę sy­tu­acji. Szo­ku­ją­cy dra­mat roz­gry­wa­ją­cy się na na­szych oczach rze­czy­wi­ście w pierw­szej chwi­li mo­że bu­dzić dez­orien­ta­cję. Ra­sizm, na­cjo­na­lizm, kse­no­fo­bia nie są jed­nak do po­go­dze­nia z war­to­ścia­mi, na któ­rych zbu­do­wa­na jest Eu­ro­pa. Sto­su­nek do uchodź­ców jest dla nas wszyst­kich do­świad­cze­niem czło­wie­czeń­stwa, w któ­rym koń­czy się lo­gicz­na nar­ra­cja i prze­sta­je­my ro­zu­mieć ota­cza­ją­cy nas świat. Lecz obo­wiąz­kiem każ­de­go z nas jest od­waż­ne prze­kra­cza­nie – wy­da­wa­ło­by się – lo­gicz­nych gra­nic. Je­że­li są lu­dzie po­trze­bu­ją­cy po­mo­cy, to ma­my obo­wią­zek pró­bo­wać im po­móc, nie­za­leż­nie od ich ko­lo­ru skó­ry i re­li­gii. Rzad­ko dzie­je się tak, że w ży­ciu mu­si­my usta­wić so­bie po­przecz­kę tak wy­so­ko, ale to nie my wy­bie­ra­my sy­tu­ację, tyl­ko sy­tu­acja wy­bie­ra nas. Nie ma sen­su bu­do­wać mi­tów o so­bie. To, w ja­ki spo­sób spro­sta­my obec­ne­mu „kry­zy­so­wi uchodź­ców”, po­ka­że nam praw­dę o nas sa­mych.

Jak po­win­ni­śmy się do te­go przy­go­to­wać ja­ko spo­łe­czeń­stwo? Ja­kich błę­dów nie na­le­ży po­peł­niać? Kto po­wi­nien wziąć od­po­wie­dzial­ność za roz­wią­za­nie ewen­tu­al­nych pro­ble­mów? Każ­dy z nas za­da­je so­bie te py­ta­nia, za­rów­no prze­ciw­ni­cy, jak i zwo­len­ni­cy przyj­mo­wa­nia przez Pol­skę uchodź­ców. Nie da się na nie od­po­wie­dzieć w żad­nym tek­ście pra­so­wym, usta­wie czy dy­rek­ty­wie. I w rze­czy­wi­sto­ści nie cho­dzi o to, że­by od­po­wie­dzieć na wszyst­kie py­ta­nia. Nie ma po­trze­by two­rzyć za­rów­no no­we­go pra­wa, jak i sys­te­mu po­mo­cy, po­nie­waż to nie roz­wią­że „kry­zy­so­wej” sy­tu­acji. Co­dzien­nie ubie­ra­my pro­ble­my w mi­lio­ny słów, ty­sią­ce za­dań, a tak na­praw­dę praw­dzi­we roz­wią­za­nie znaj­du­je się w nas sa­mych. Wy­star­czy, że pa­trząc na oso­bę, któ­ra stoi na­prze­ciw­ko nas zo­ba­czy­my w jej oczach czło­wie­ka. To wła­śnie jest naj­więk­sza, a jed­no­cze­śnie naj­bar­dziej „ba­nal­na” ta­jem­ni­ca roz­wią­za­nia sto­ją­ce­go przed każ­dym z nas pro­ble­mu uchodź­ców – czło­wie­czeń­stwo.