Szkoły przyjmujące uczniów cudzoziemskich, zwłaszcza uchodźczych, borykają się z wieloma problemami. Nauczyciele nie zawsze czują się wystarczająco przygotowani do pracy w wielokulturowym środowisku. Uczniowie i ich rodzice często obawiają się, że przybycie dzieci innojęzycznych, z odmiennych kultur wpłynie negatywnie na edukację i procesy wychowawcze.
Czy jest się czego bać? Z naszego szkolnego doświadczenia wynika, że wiele zależy od nas wszystkich, bo uchodźców przyjmuje całe środowisko, a nie tylko wychowawca, nauczyciel, poszczególna klasa. Przyjmujący to również sąsiedzi, rodzice, władze lokalne. Nasze, dorosłe nastawienie do „innych” i inności przenosimy na uczniów. Dajemy przykład empatii i tolerancji lub odrzucamy, wpływając na postawy najmłodszych. Od klimatu, jaki stworzymy wokół odmiennych kulturowo uczniów zależy, jak w danej szkole będą przebiegały procesy edukacyjne i wychowawcze.
Bariera językowa. To największy problem w wewnątrzszkolnej komunikacji w relacjach uczeń-uczeń, uczeń-nauczyciel. Trudno jest uczyć, wychowywać i integrować dziecko, które nie rozumie, co się wokół niego dzieje. Trudno nam, przyjmującym, ale o wiele trudniej jest małemu przybyszowi. Gdy wszyscy wokół porozumiewają się werbalnie, on czuje się wyobcowany, niepotrzebny, niezorientowany. Musimy to uświadomić nauczycielom i polskim uczniom. A uchodźca potrzebuje czasu na nauczenie się podstawowych, niezbędnych słów i zwrotów. Dodatkowe lekcje języka polskiego dla cudzoziemców dadzą mu niewątpliwie podstawy. Jednak z uwagi na potrzebę przynależności do grupy rówieśniczej to od kolegów/koleżanek najszybciej nauczy się operowania językiem polskim. My, nauczyciele, musimy stwarzać sytuacje, w których uczniowie uczą się od siebie języka, przyjaznych gestów, współpracy.
Bariera kulturowa. Boimy się tego, czego nie znamy i nie rozumiemy. Inność w wyglądzie zewnętrznym, odmienny sposób ubierania się, niezrozumiałe gesty czy mimika, „dziwne” jedzenie lub niezrozumiała religia to (m.in.) coś, co niepokoi i może budzić agresję. Konieczne jest, aby nauczyciel posiadał wiedzę dotyczącą kraju i zwyczajów, w jakich wyrastał uczeń-uchodźca. Ważne, żeby przynajmniej częściowo miał świadomość, jakie dramaty ma za sobą, w jakich warunkach obecnie mieszka, jakie ma potrzeby i możliwości (np. przebieg dotychczasowej edukacji). Niezwykle ważne jest też, aby tę wiedzę przekazał uczniom klasy, do której ten cudzoziemiec trafi. Podczas rozmowy z klasą warto podkreślić, że dziecko nie miało wpływu swój los, na osiedlenie się w obcym dla niego kraju, że nie wybierało szkoły ani klasy, do której trafiło. Jego obecność wśród nas jest decyzją dorosłych. Nie możemy swoim odrzuceniem karać go za decyzję innych, bo on już jest wystarczająco nieszczęśliwy. Gdzieś zostawił przyjaciół, znajomych, część swojej rodziny. Gdzieś zostawił ulubiony rower, komputer czy pianino. Jest mu źle, bo nie rozumie, dlaczego w klasie musi zdjąć czapkę, dlaczego w stołówce szkolnej podają kotlet „ze świni”, co to za lekcja, na którą przychodzi ubrany w czarną szatę mężczyzna, a on musi w tym czasie opuścić klasę i siedzieć w obcej, nieprzyjaznej świetlicy czy w bibliotece, w której przecież może tylko oglądać obrazki, bo tekstu nie przeczyta…
W niewielu szkołach zatrudniany jest asystent kulturowy. A szkoda, bo spełnia on nie tylko rolę tłumacza i ułatwia pracę nauczycielowi, ale przede wszystkim jest dla cudzoziemskiego dziecka wsparciem w trudnych początkach w nowym środowisku.
Stereotypy. Nikt z nas nie jest wolny od stereotypowego myślenia. Z góry oceniamy i szufladkujemy dziecko, kierując się naszymi wyobrażeniami o kraju jego pochodzenia. Nasze poglądy w dużej mierze kształtują media. Nauczyciel powinien być wolny od uprzedzeń. Do klasy przyjmuje ucznia, któremu ma obowiązek zapewnić optymalne warunki do rozwoju i edukacji. Świadomy odpowiedzialności nauczyciel doskonale sobie z tym poradzi, jeżeli sięgnie po dostępną już literaturę, skorzysta ze szkoleń dotyczących edukacji wielokulturowej, poszuka pomocy w szkołach, które wcześniej „przecierały szlaki” i mają pakiet dobrych, sprawdzonych praktyk.
Na polskich uczniów wpływ ma nauczyciel, media, ale przede wszystkim rodzice. Niezwykle istotne jest, aby rodzice polskich uczniów zrozumieli, że dziecko cudzoziemskie nie jest zagrożeniem dla ich pociech, a jego obecność w szkole ma dobre strony. Nasze obserwacje wskazują, że rzetelne poinformowanie rodziców o tym, dlaczego uczniowie cudzoziemscy są wśród nas, czego oczekują, na jakie bariery napotykają, zmienia nastawienie wobec małych uchodźców. Dodatkowo istotnym i przekonującym argumentem dla rodziców jest, że żyjące w „globalnej wiosce” nasze dzieci wcześniej czy później zetkną się z innością. Podróżując po świecie w celach turystycznych, edukacyjnych czy zarobkowych napotkają na swojej drodze ludzi mówiących różnymi językami, noszących „dziwaczne” stroje, jedzących nieznane potrawy… Dajemy naszym dzieciom szansę na oswojenie się z „odmiennością” na własnym, bezpiecznym podwórku. Jednocześnie wychowujemy wrażliwych i tolerancyjnych ludzi, otwartych na potrzeby innych.
Nie zawsze o wojnie i jej ofiarach możemy otwarcie rozmawiać z uczniami. Zwłaszcza tych młodszych chcemy chronić przed złem, przed przemocą. Tego chcą nauczyciele i rodzice. Dlatego warto odwoływać się do uczuć rodzicielskich – chcemy, żeby nasze dziecko bezpiecznie zasypiało i budziło się we własnym domu, żeby miało warunki do edukacji, ale też wiele okazji do zabaw i wypoczynku, żeby było otoczone opieką lekarską. Przybywające do nas dzieci uchodźcze nie były w swoim kraju bezpieczne, więc ich rodzice podjęli trud wędrówki do obcego, ale gwarantującego spokój i normalność państwa. Każdy z nas postąpiłby podobnie, aby chronić swoje dzieci i dać im szansę na normalne życie. Wspólnie możemy pomóc im odnaleźć się w tej normalności, zatrzeć wspomnienia o ruinach, czołgach, nalotach, głodzie i chorobach. Zatrzeć wspomnienia o gwałtach, o martwych ciałach bliskich osób, o pozostawionych w swoim kraju członkach rodziny, zbyt słabych, by pokonać długą, wyczerpującą i kosztowną drogę do odległych krajów.
Integracja. Trudno jest uczyć w klasie skonfliktowanej, podzielonej, odrzucającej rówieśnika (rówieśników). Wyśmiewane, przedrzeźniane, czy choćby „tylko” ignorowane dziecko albo pogłębi swoje traumatyczne przeżycia, albo zacznie reagować agresją. Dlatego ważna jest integracja klasowej (czy szkolnej) społeczności. W czasie zajęć lekcyjnych okazją do integracji są zadania zespołowe, podczas wykonywania których dziecko cudzoziemskie będzie mogło się wykazać aktywnością pozawerbalną (np. wykonać rysunek czy obliczenie matematyczne, stanąć na bramce lub zagrać na instrumencie). O wiele łatwiej integrować na zajęciach pozaszkolnych. Prowadzone w szkołach zajęcia projektowe są doskonałą okazją do budowania przyjaznych relacji. Warto więc poszukać organizacji pozarządowej, z którą uda się nawiązać współpracę i wspólnie tworzyć oraz realizować projekty, kierowane do grup kulturowo różnorodnych. Zajęcia artystyczne, edukacyjne czy artystyczne, wycieczki, w których biorą udział dzieci polskie i uchodźcze to znakomite okazje do poznawania siebie nawzajem, do odkrywania, czym się różnimy, ale przede wszystkim do zauważania podobieństw. Wspólne cele (tworzymy rysunki, które zamieścimy w książeczce o zabawach polskich i czeczeńskich; rozwiązujemy krzyżówkę, a hasło wskaże nam nagrodę; nagrywamy teledysk; wspólnie przygotowujemy sałatkę owocową albo budujemy latawiec…) ułatwiają porozumiewanie się, wzajemne poznawanie, dają okazję do nieformalnej nauki języka polskiego.
W prowadzone przez nas działania integracyjne warto włączać rodziców, i polskich, i cudzoziemskich. Po pierwsze, dajemy rodzicom okazję do poznania się i wspólnego działania na rzecz własnych dzieci, bez ich różnicowania. Po drugie, rodzice mają okazję obserwować, jak bardzo podobne do siebie są dzieci niezależnie od narodowości. Po trzecie, rodzice mogą uatrakcyjnić zajęcia: czeczeńskie matki upieką chałwę, a polskie – sernik; polski i ukraiński tatuś zasilą drużynę piłkarską; gruzińska mama nauczy gruzińskiej piosenki, a polski strażak pokaże, jak przenosić rannych czy dzwonić pod numer alarmowy w razie nieszczęścia…
Takie włączające działania sprawią, że uczniowie-uchodźcy szybko zintegrują się ze szkolną społecznością. Przyjazne lub tylko (aż?) poprawne relacje rówieśnicze sprawią, że łatwiej będzie o sukcesy edukacyjne wszystkich uczniów. Wiemy, że jest to możliwe.