Obserwując medialny szum wokół tematu fali uchodźców, rodzi się pytanie: gdzie jest człowiek? Patrząc na dramatyczne, budzące skrajne emocje obrazy bezosobowej masy ludzi na granicach Europy, przeplatające się ze ściskającymi za serce zdjęciami dzieci, którym nikt nie jest w stanie spojrzeć w oczy, należy zadać sobie pytanie: kim jesteśmy?
Obojętność nie zniknie. Ale czy przypadkiem jej nie pomagamy? Codzienne informacje o możliwych zagrożeniach społecznych dla Europy ze strony uchodźców wywołują w nas sztuczne poczucie strachu, który paraliżuje ludzkie zachowania. Siedząc wygodnie z pilotem w ręku nie zastanawiamy się nad ludzkim dramatem. Czy chcielibyśmy zobaczyć takie sceny z udziałem samych siebie?
Jesteśmy uwikłani w propagandę agresji i nienawiści, która zaciera w nas racjonalną ocenę sytuacji. Szokujący dramat rozgrywający się na naszych oczach rzeczywiście w pierwszej chwili może budzić dezorientację. Rasizm, nacjonalizm, ksenofobia nie są jednak do pogodzenia z wartościami, na których zbudowana jest Europa. Stosunek do uchodźców jest dla nas wszystkich doświadczeniem człowieczeństwa, w którym kończy się logiczna narracja i przestajemy rozumieć otaczający nas świat. Lecz obowiązkiem każdego z nas jest odważne przekraczanie – wydawałoby się – logicznych granic. Jeżeli są ludzie potrzebujący pomocy, to mamy obowiązek próbować im pomóc, niezależnie od ich koloru skóry i religii. Rzadko dzieje się tak, że w życiu musimy ustawić sobie poprzeczkę tak wysoko, ale to nie my wybieramy sytuację, tylko sytuacja wybiera nas. Nie ma sensu budować mitów o sobie. To, w jaki sposób sprostamy obecnemu "kryzysowi uchodźców", pokaże nam prawdę o nas samych.
Jak powinniśmy się do tego przygotować jako społeczeństwo? Jakich błędów nie należy popełniać? Kto powinien wziąć odpowiedzialność za rozwiązanie ewentualnych problemów? Każdy z nas zadaje sobie te pytania, zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy przyjmowania przez Polskę uchodźców. Nie da się na nie odpowiedzieć w żadnym tekście prasowym, ustawie czy dyrektywie. I w rzeczywistości nie chodzi o to, żeby odpowiedzieć na wszystkie pytania. Nie ma potrzeby tworzyć zarówno nowego prawa, jak i systemu pomocy, ponieważ to nie rozwiąże "kryzysowej" sytuacji. Codziennie ubieramy problemy w miliony słów, tysiące zadań, a tak naprawdę prawdziwe rozwiązanie znajduje się w nas samych. Wystarczy, że patrząc na osobę, która stoi naprzeciwko nas zobaczymy w jej oczach człowieka. To właśnie jest największa, a jednocześnie najbardziej "banalna" tajemnica rozwiązania stojącego przed każdym z nas problemu uchodźców – człowieczeństwo.